Skąd to zauroczenie. Przemoc, której znakiem jest ludzka czaszka, odarta z włosów, skóry, tkanki mięśniowej. Skąd ta fascynacja, skądinąd wspaniałą konstrukcją, którą niewątpliwie jest ludzki szkielet i jego poszczególne elementy.
Świat oszalał, i to dawno temu.
Tyle wokół nas porozrzucanych kości. Ludzki pył. Gdybym pogrzebał, gdzieś w otchłani szuflady, z pewnością dokopałbym się do stosu starych pochowanych klisz, na pewno bezdzietnie pogrzebanych, bo zdjęć z nich nie zrobiłem, na których ludzkie kości, które gdzieś obok Górki Skarbowców zostały wysypane, prozaicznym celem, zniwelowany cmentarz posłużył do wyrównania terenu pod osiedle mieszkalne.
Kość, którą wtedy znalazłem, czaszki, z zarysem oczodołów, pożółkła, choć można by powiedzieć całkiem zdrowa, acz mechanicznie uszkodzona. Tak, znalezisko to wzbudziło we mnie refleksyjne uczucie nad przemijalnością naszego krótkiego istnienia, nad tą swoistą peregrynacją, potocznie zwaną życiem.
Rodzimy, żyjemy, umieramy, w proch zamieniamy się, kosmiczny pył. Czy to prawda, że ilość atomów w kosmosie jest stała?
Pewien człowiek spotkał śmierć. Ta powiedziała mu, że nazajutrz w południe przyjdzie po niego. Nie czekając, długo nie namyślając się wsiadł do samochodu, odjechał w siną dal. Gdy dotarł po długiej podróży do miasteczka w centralnej Polsce, a był piątek, dzień targowy, człowiek ten zatrzymał się przed targowym placem, gdzieś pomiędzy kałużą pełną mętnej spienionej brązowoszarej wody a krawężnikiem, tam gdzie było jedyne wolne miejsce. Uf, co za szczęście, westchnął. Zaparkował, wysiadł z auta. Był zmęczony, spragniony, głodny. Na tym targu, pomyślał, można kupić wszystko. Kiedy wszedł na targowisko, przepychając się pomiędzy stygmatami, przepraszam, straganami i zewsząd tłoczącymi się ludźmi, ktoś zamachał do niego przyjaźnie ręką. Ten oniemiał, zbladł, zimny pot oblał mu plecy, dreszcz przebiegł mu niczym prąd po ramionach. Śmierć, podeszła do niego, i ze zdziwieniem spytała, skąd wiedziałeś, że w południe będę spacerować po targu w Pińczowie!
Tak, na targu w Pińczowie kupić można wszystko. Oprócz życia.
ps. Dwa dni męczyłem się drukując plakat z insygniami śmierci, artysta ... wysyła go na wystawę do LA.
Skąd ta fascynacja śmiercią, czyżby kolejna, nieudana próba jej oswojenia.
Wrocław, 07042016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz