Psy szczekają a karawana idzie dalej, i mam nadzieję, że tak będzie i w naszej sytuacji, choć ja wpadam z jednego dołka w drugi, jak tylko się wykaraskam to wszystko powtarza się, powtarza się, powtarza się. Sam do siebie nie mam cierpliwości, a co dopiero do drugiego, którego nie znam. Od razu przypomina mi się powiedzenia Mistrza z Nazaretu, czyńcie bliźniemu swemu to co chcielibyście aby i wam uczyniono. I tak gdy człowiek zastanowi się nad tym to różne mu przychodzą myśli.
Peregrynacja, spacer po pustyni nie trwa już przysłowiowe 40 dni, tak jak to ma miejsce z wybranymi, a mam wrażenie, że co niektórzy całe swoje życie spędzają na pustyni, oczywiście w przenośni, a to czyni ogromną różnicę. Kłamliwe metafory! Pokrętne ścieżki ułudy!
Mam wrażenie, że całkiem mocno uwiązani jesteśmy w ów metaforyczny świat, i tym próbujemy tłumaczyć naszą rzeczywistość. A życie ucieka. Przyszło mi smutnie stwierdzić, że nie jestem mistrzem życia. Wciąż plany, ucieczki, odwroty i przygotowania. Wciąż nie na swoim miejscu, wciąż niezadowolony, wciąż wymagająco-kwękający. I co z tym zrobić, jak przyjąć ten dar aby było no może nie za bardzo przyjemnie ale chociaż trochę.
Jak nazwać człowieka, który wciąż powtarza te same błędy, który wciąż nie rozpoznaje rzeczywistości, która zakryta mami ułudą.
Jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś, jutro, i wciąż jutro, które nigdy nie nadchodzi.
Dzisiaj też czekam na jutro, bo od jutra zacznę.
Zgroza, ile lat człowiek tak tkwi, w czymś, czego nie rozpoznaje a próbuje nazwać życiem. Bolesne, i nie udane są moje zamiary.
A nawet gdy odrzucę wiarę w sny, to dalej gdzieś w tyle w nie wierzę!
Mówię do Ojca, czas mi wyjść z tej pustyni, przecież znalazłem już klucz, ale gdzie są drzwi?
....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz