piątek, 10 kwietnia 2015

CYKLISTA OLEG TINKOW

krzysztofwinnicki.blogspot.com
TOUR

Oleg Tinkow, to rosyjski miliarder, i ... kolarz! Czytamy o nim, jako selfmejdmenie. To angielskie słówko już spolszczone w swojej pisowni, i choć trudne, to pewnie przykro byłoby opisać je polskim językiem, ten, chyba jak rosyjski nie posiada ekwiwalentu tego typu słów, bo u nas, jak i u wschodnich braci Słowian trudno o ten rodzaj indywidualnej kreacji kariery. Oleg jak czytamy to człowiek znikąd. Owe nigdzie, to granica Imperium z Kazachstanem, Chinami i Mongolią. Żołnierze, nie wierzę! Ile tu mamy podobieństw. Oleg, syn górnika, urodzony nigdzie, na styku granic, myślę sobie, tak jak ja na krańcu Nieimperium, a zwasalizowanego kraju, nigdzie w Polsce między Enerde i wtedy jeszcze Czechosłowacją. Ten zaradny miliarder zaczynał swoją karierę od zbierania makulatury i butelek. Pamiętam ten skup butelek, te stosy, piętra z pustymi flaszkami i ten postalkoholowy zapach, urywający oddech, doprowadzający do omdlenia gdy przynosiłem wygrzebane spod parkowych ławek flaszki aby sprzedać i kupić rolkę dropsów. I tu pewnie gdzieś się z Olegiem rozminąłem! Pamiętam ajenta skupu, starego, chytrego, przebiegłego człowieczka z haczykowatym nosem, łypiącego nerwowym okiem oszusta, gościa, który zawsze urywał połowę stawki tłumacząc to brakiem pustych opakowań, już wtedy traciłem pół zarobku, gdy pewnie Oleg drugie tyle zyskiwał! Oleg jest miliarderem, ukończył dwuletni kurs w szkole KGB, i po tym jego kariera potoczyła się jak burza! Miliarder zapewnia, że nie ma żadnych układów z władzą! Ja stety, kursu takowego nie skończyłem, i nie to, że coś mam przeciw kursom organizowanym przez kagiebe i dalszym karierom exkursantów! Ale moja kariera nigdy się nie zaczęła!
W swojej oczywistej naiwności, przy herbacie, snuliśmy z Jacem (artysta) na temat sztuki rozważania, albo raczej snuliśmy marzenia zwane filozofowaniem rodem z Czechowa, co będzie dajmy na to za 25 lat. Rozważania nasze nieśmiało błądziły przy jej, sztuki, drugiej strony. Byliśmy o krok od sukcesu, a przynajmniej o krok od rozszyfrowania metody, kiedy naród postsowiecki zacznie otaczać się i nabywać sztukę. I wtedy to właśnie padło, że ci, którzy mają pieniądze muszą otoczyć się wszelkiej maści przedmiotami luksusowymi a na końcu, gdy już wszystko będą mieli, muszą sobie sprawić jachty ( jacht w rozumieniu kategorii Romana Abramowicza), wtedy to gdy nasycą się tymi przedmiotami, zaczną kupować i kolekcjonować sztukę, mlaskaliśmy z Jacem spijając dobrze już wychłodzoną herbatę.
- Inny, wyda na kasyno, prostytutki czy głupi jacht. Ja kocham kolarstwo - odpowiada Tinkow ripostą ciętą jak strzał już nie bata a co najmniej Makarowa, ulubionego pistoletu agentów kagiebe!
Jaco, tego w najśmielszych naszych prowokacjach nie wzięliśmy pod uwagę, Oleg jest cyklistą, nie w głowie mu Sztuka!
Wrocław, 09.04.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz