sobota, 4 sierpnia 2018

HISTORIA WIELKIEJ WAGI czyli JAK SCHUDŁEM 6 KILO W 6 MIESIĘCY - KROK I

MASŁO 82%

    Masło. Ten uwielbiany, tak przynajmniej wydawać się może tłuszcz pochodzenia zwierzęcego jest wciąż cenionym elementem naszej codziennej diety. Czy słusznie, czy jest to tylko archetypiczne przywiązanie, rodzaj upalikowania mentalnego podszytego rykoszetem męczeństwa zwierząt!
    Można oczywiście przyjąć, że obecnie 82% tłuszcz stanowić może całkiem spore zagrożenie dla ludzi, którzy spożywają go za wiele. W nadmiarze. Czy jest to prawda? Pisząc o maśle w ten sposób myślę w kategoriach czysto spekulatywnych. Dlaczego? Bo czy masło, które produkowane jest przez Firmy Mleczarskie wciąż jest masłem?
    
MOJE PIERWSZE MASŁO

  Kiedy spędzałem wakacje na wsi zaczęliśmy kupować mleko "prosto od krowy". Jednakowoż spożycie nasze było zbyt małe i zaczęły pojawiać się nadwyżki i jakoś należało je utylizować.
 -Weźmiesz mikser i zaczniesz miksować, usłyszałem od Go przepis  na produkcję masła. I tak też uczyniłem. Jednakże jakież było moje zdumienie kiedy mleko podczas miksowania stało się jakby rzadsze i rzadsze. Spanikowany zadzwoniłem do Źródła. - Wszystko dobrze, tak powinno być, usłyszałem uspokajający głos Go. -Miksuj dalej! I miksowałem dalej. I stał się cud. Nagle oblepione kroplami białego płynu ukazały się złote kuleczki masła. Żółte, małe pachnące grudki, które z czasem miksowania urosły w porządną osełkę. Byłem doprawdy bardzo dumny z siebie. Masło pachniało jak masło i smakowało jak masło.

A CENA MASŁA WCIĄŻ ROSŁA I ROSŁA!

     A cena masła wciąż rosła i rosła! 
    Przemysłowe masło ni jak nie przypominało tego, które sam wyprodukowałem z mleka prosto od krowy! A miksowałem należy to  powiedzieć 15-20 minut.
    Sklepowe masło nie jest tak lekkie, puszysto-pierzaste nie pachnie masłem i jak wierzyć mojemu subiektywnemu odczuciu smaku, smakuje również inaczej. Gorzej!
    Aż pewnego dnia miarka przebrała się! Wydarzyła się rzecz bez precedensu, choć oczywiście precedensów było całkiem sporo ...
    Co jest z tym masłem. Jego cena poszybowała w górę o 100%. Przez krótki czas śledziłem doniesienia światowych mediów co się stało. I niestety nie było żadnej racjonalnej przyczyny tego faktu. Masło podrożało i basta. Nie o 10, 15, 20 czy też 30% ale o 100%. Takie rzeczy mogą i wydarzają się jedynie w Polsce.
    Kiedy odwiedziłem naszego bratniego sąsiada, NRF, wszedłem do sklepu i omal, że nie oniemiałem. Ceny masła po przeliczeniu były na poziomie naszego masła, polskiego, tego dobrego a może nawet lepszego, bo polskiego, na dodatek ceny były przed podwyżkowe! A ceny masła irlandzkiego były wyższe o 10-15% od ceny masła krajowego-niemieckiego!

ZMOWA PRODUCENCKA

Czy doświadczyliśmy czegoś na kształt zmowy producenckiej? Wszystko wskazuje, że tak. Sytuacja jakżeż analogiczna do spekulacyjnego skoku nieruchomości, ale nie o nieruchomościach chcę tu pisać.

OLŚNIENIE

    Fakt ten, horrendalnej i bezwstydnej podwyżki wprawił mnie w osłupienie, które zamieniło się w oburzenie aby następnie przejść w fazę buntu i sprzeciwu.

BUNT

    I zapytałem sam siebie: czy rzeczywiście w świecie nadmiaru potrzebne jest masło, które spożywamy codziennie smarując nim chleb, przygotowując kanapki? Gdy dowiedziałem się, że Hiszpanie nie spożywają  masła prawie wcale, zadałem sobie pytanie: czy i ja mogę bez masła żyć, chleba nim nie smarować? I po prostu go nie jeść! I właśnie wtedy powodowany wewnętrznym sprzeciwem odrzuciłem spożywanie masła. Ten stan trwa już około rok. Rok trwa stan gdy odrzuciłem spożycie tego tłuszczu zwierzęcego. I co, jest dobrze.
     Polecam każdemu odrzucenie masła przemysłowego, które to jest drogie i niesmaczne a czy zdrowe. Czy wobec tego potrzebne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz