![]() |
DRIVE SAFELY* |
Jak samuraj.
Pomyślałem, wracając z Paloalto, gdy deszcz zaczął kropić o parasolu, którego nie zabrałem. Aura zaczynała być co najmniej nieciekawa, gdy spadały pierwsze krople pomyślałem, dam radę. Nie trać chartu ducha, walcz do końca, usłyszałem swój wewnętrzny bez wątpienia mocny głos. Z nadzieją ruszyłem dziarsko kuląc się z zimna w wiosennej kurtce. Szybko i miarowo deszcz, który kropiąc przedstawił się wprowadzając mnie w osłupienie. I wtedy właśnie przypomniałem sobie słowa Mistrza, gdy widzicie nadciągające chmury wiecie, że spadnie deszcz. I rzeczywiście, po chwili zaczęło padać, aż rozjuszony żywioł spadł na mnie pełną swoją mocą, uświadamiając mi, że człowiek nie odgadnie i nie opanuje nigdy natury pogody. Nic to, wtedy bowiem doświadczyłem prawdziwej iluminacji, muszę być jak ów legendarny wojownik, samuraj, który w deszczu na polu bitwy omija każdą kroplę i wychodzi z tej walki suchy, nieprzemoczony, zwycięski. Tak trzymać. Do przodu ruszyłem z tym mocnym, wewnętrznym postanowieniem. Wiatr wzmógł się wyrywając szalik spod kurtki, czapka zsunęła się z głowy i omal nie została porwana przez jego mocne czołowe uderzenie. Deszcz zacinał z prawej strony, z lewej strony, nie odpuszczał od tyłu, by niespodziewanie zaatakować z przodu. Gdy wszedłem do sklepu wędkarskiego, byłem doszczętnie przemoczony. Moje spodnie przylegały lękliwie do ud, odbierając ostatnie ich ciepło, skostniałymi dłońmi ocierałem wodę kapiącą z czapki na twarz, przemoczona kurtka nagle niczym kameleon zmieniła kolor, upodabniając się maskująco do otaczającego wnętrza. I wtedy zrozumiałem, nie jestem samurajem w strugach deszczu, a jedynie kimś w drodze z Paloalto.
Mój wewnętrzny głos śpiewał frazą Steda, dopóki sił będę biegł, nie dam się.
Wrocław, 26042016
*DRIVE SAFELY, KOTOK, sitodruk wykonany na kartonie 23x33 cm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz