wtorek, 10 marca 2015

MOBILITÉ czyli JESZCZE O PIRATACH

krzysztofwinnicki.blogspot.com
MOBILITÉ
W zamierzchłej epoce, piractwo i piraci byli wpisani w żywioł polskich dróg, gdzie owe upajanie się tą wolnością przetrwało do dnia dzisiejszego, acz w formie zmienionej i cokolwiek rozpasanej! Wiadomo, tradycja zobowiązuje. Polacy i ich kawaleryjska fantazja, ułani, ułani..., i choć tradycja ustna swoje, to życie swoje. Gdzie bowiem ci ułani jak śpiewała pieśniarka? Gdzie ułani z tamtych lat, czas zatarł ślad, i wiele już żyta i kartofla urosło na tych zatartych i przeoranych czasem, i jak ostatnio modnie powtórzyć: latach!
Skąd wobec tego ta tradycja, skoro ułani dawno już z koni pospadali i polegli byli, a wraz z nimi przepadła i ich ułańska fantazja! Czy tę to lukę zapełnili piraci polskich dróg i ich automobilowa miłość? Miłość-do aut, miłość ślepa, miłość zagłada, miłość zabójca-narodziła się, czy też przetrwała!
Piractwo dzisiejszych dróg, aby zdyskredytować to pojęcie, to nie etos etyliny 95, a który jak wszystkim wiadomo, niósł wolność, o którą ocierało się tak niewielu, do niedawna, a o którą walczył cały naród.
Dzisiaj to nie sportowa żyłka, pasja rodzi pirata a jakaś nieokiełznana, nieuświadomiona zagłada, pozbawiona oczu i myśli, dzika furia, która na dodatek dobrze alkoholem przyprawiona, oktany promilami zaprawiająca tworząc zaiste mieszankę prawdziwie śmiertelną (ciekawy to temat, owa siła autodestrukcji polskiego pirata).
I tak jak  wszystko wokół i to zjawisko ewoluuje, stając się parodią samej siebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz